Ostatnio dużo myślę, nie mam pojęcia czy mi to wyjdzie na dobre, ale czuję coś pozytywnego. Może to nadzieja na to, że zbliża się wiosna. Mam wrażenie, że ostatnio pogoda idealnie odwzorowuje moje samopoczucie. Może odwrotnie, ja dostosowuję się do niej, nie wiem. Wiem tyle, że teraz czuję się dokładnie tak, jakbym była przysypana warstwą śniegu. Niby wygląda na lekki i puszysty, ale nie tak łatwo spod niego wyjść. Za wszelką cenę jednak staram się wyjść spod tej pierzyny, długo już na mnie zalegającej. Świetna jest świadomość tego, że jak już się to uda, zaświeci słońce i ogrzeje mnie, dodając siły. Nie będzie tak ostre jak latem, tylko delikatne, ale na tyle mocne, na ile to potrzebne. Cieplutkie, jasne słońce. Piękna wiosna, zaraz po uroczej, ale po dłuższym czasie meczącej zimie. Nie mogę się już doczekać tych poranków, kiedy obudzi mnie przyjemne światło naszej Uśmiechniętej Buźki, zarażającej radością i chęcią do życia! Wtedy mimo świadomości, że muszę stawić czoła rzeczywistości, iść do szkoły, spotykać ludzi, z którymi nie umiem się dogadać, walczyć ze swoimi wadami, mimo tego wszystkiego, otworzę okno i zaczerpnę świeżego powietrza. Potem zrobię kawę i będę gotowa na kolejny dzień.
Fajnie tak móc coś napisać, nawet dla samego siebie. Tym bardziej, że ostatnio przychodzi mi to z łatwością. Teraz muszę posprzątać, zarówno w domu, jak i w swojej głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz