niedziela, 9 czerwca 2013

Coś się pomieszało ostatnio, nic nie jest takie samo. Jak się zrobi supełek, to trudno go odwiązać, co dopiero, kiedy jest ich kilka...



Well you see her when you fall asleep


niedziela, 12 maja 2013

Dziś jest wyjątkowo pozytywnie mimo tego, że już późna pora (tak, to ma znaczenie).
Zupełnie zmienia się mój tok myślenia i bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że to nie jest stan przejściowy, tzn wiem, że nie będzie trwał bez przerwy, ale oby nie za krótko.
Jutro już zaczyna się szkoła. Tak naprawdę nie umiem powiedzieć czy odpoczęłam. Z jednej strony tak, z drugiej nie. Brakowało mi przez ostatnie dni rozmowy, popełniałam błędy zwierzając się nie tym, którym mogę wszystko powiedzieć, ale widocznie i to było mi potrzebne. Może jutro się to trochę zmieni, zobaczymy.
Kurcze, lubię ten stan, kiedy jestem nastawiona pozytywnie i udaje mi się zmartwienia przesunąć na dalszy plan. Oczywiście boję się odpowiedzialności, przyszłości, zadań, które przyjdzie mi wypełniać, ale przecież wszystko jest dla ludzi, wszystko jest możliwe, jeśli każdej sprawie nada się odpowiednią jej wartość. Znowu zaczynam pisać ogólnikowo, już wracam do siebie. Ten dzień jest bardzo pozytywny, nie spodziewałam się tego. Ludzie bardzo, bardzo życzliwi. Nawet nie pomyślałabym, że fakt, że ktoś pamięta moje imię może być tak miły, to chyba moje największe dzisiejsze zdziwienie. Dobra, nie wiem już co pisać dalej. Wiem tylko tyle, że życie zaskakuje i musi być czasem bardzo źle, żeby później mogło być bardzo dobrze. Gdyby całe było radosne, bez zmartwień,  nikt by tego nie doceniał.


trochę muzyki:

środa, 27 marca 2013

Mam tyle myśli w głowie, że aż nie potrafię ich wyrazić. Kolejny raz pojawiają się dawne motywy, dochodzą nowe, inne przycichają. Brakuje mi ciszy, ale chyba tak naprawdę się jej boję.
Właśnie! Nie pisałam nic o weekendzie. Było genialnie. 
W piątek, Majdanek, straszliwie zimno, nie przypominam sobie innego dnia w życiu, w którym tak bardzo zmarzłam. Miałam problem ze skupieniem, tyle bodźców, bardzo ważnych, ale całość dziwnie się mieszała. Do tego bezustanne myśli o tym, że muszę ruszać kończynami, bo zamarznę. Na końcu z jednej strony szkoda było wychodzić przed zakończeniem, a z drugiej pojawiła się euforia związana z tym, że niedługo będę w domu. Potem niewiarygodnie szybki marsz i bieg na poprawę krążenia w zmęczonym ciele! Przy wyjściu zaskoczenie i pytanie chłopaka "Dziewczyny, jesteście z Polski czy z Ukrainy?". Chyba ostatnią rzeczą, o której mogłam pomyśleć wtedy było to, że zaraz będę udzielać wywiadu do radia. Przystojny był. 
Po powrocie do domu, wyjątkowo wczesnym, wyczekiwany mecz. Co mogę powiedzieć, szczególnie cieszyłam się z gola strzelonego przez Piszczka, mniej wryła mi się w pamięć przegrana. 
Sobota. Rano byłam ospała, delikatnie zagubiona, a jednak pozytywnie nastawiona. Z każdą godzina wszystko się rozkręcało. Dużo wnoszący do mojego światopoglądu, obiadowy "de volaille", potem Centrum Dnia, czas na skupienie i myślenie o tym, co najważniejsze w moim życiu. Grupa świetna, najlepsza integracja jaką pamiętam. Czas do kolacji bardzo przyjemny, sama kolacja (razem z kawką pokolacyjną) też z resztą niezwykle pozytywnie zaskakująca, oczywiście pod względem towarzyskim, chociaż kanapki też były spoko. Co było później? Koncert! Świetny, świetny, świetny. Luz, słowa, muzyka. Wszystko spójne, na wysokim poziomie, bogate w treść i ta genialna atmosfera. Koniec, ale nie w mojej głowie. 
Niedziela. Bardzo miło, świątecznie, radośnie i przyjaźnie. After party obfite w teksty godne zapamiętania.  Po powrocie do domu jednak to wszystko nie zdołało się utrzymać. Chyba powinnam się przyzwyczaić, ale chyba jeszcze nie umiem. 
Od poniedziałku siedzę w domku, chora, nieswoja. 
Troszkę się rozpisałam, dziś w innej formie, bo wyszło mi bardziej sprawozdanie. 
Kończę, bo muszę się zebrać, upiec babkę i zacząć się pakować. 



poniedziałek, 18 marca 2013

Ciężko mi znieść świadomość zmarnowanej szansy. Nie pierwszy i nie ostatni raz to się wydarzyło, ale za każdym razem reaguję podobnie, tzn może czuję co innego ale, tak samo nie umiem zostawić tych myśli za sobą. To skomplikowane, bo nie mogę mieć pretensji do siebie, a tym bardziej do kogoś innego. Mogę tylko sobie wyrzucać to, że kolejny raz pozwoliłam sobie na marną nadzieję. W ogóle nie mam pojęcia po co mi to wszystko, po co się przejmuję. Jak zwykle roztrząsam idiotyczne sprawy. Znalazła się pani filozof. Trudne to wszystko. Dobra, wyłączyłam muzykę, jakoś inaczej nie mogę się skupić. Mam problem z zebraniem myśli, nie lubię tego. Teraz zacznę się dobijać i wszystko skończy się niekorzystnie dla mnie. 
Zimno mi, mam ochotę na ciepłą kawę z mlekiem, minimalnie słodzoną. Byłoby miło gdyby nie to, że kawa się skończyła, a jakoś nie chce mi się pędzić w taką pogodę do sklepu. Może już zakończę ten wywód, bo robi się pesymistycznie. 

dzisiaj proponuję ciszę




sobota, 9 marca 2013

  Ciężko mi pozbierać myśli, jakoś nie potrafię się na niczym sensownym skupić. Wczorajszy dzień był dziwny. Dziwny i przede wszystkim bardzo zaskakujący, nigdy go sobie tak nie wyobrażałam. I.. chyba nie chciałabym, żeby się powtórzył, chociaż nie żałuję tego, w tym akurat jestem konsekwentna. Kiedyś obiecałam sobie, że nie będę żałować moich decyzji, tylko jeśli coś było nie tak, wyciągnę z tego pozytywne wnioski. To nie tak, że nie żałuję za błędy, ale nie rozpatruję przeszłości i nawet teraźniejszości przez pryzmat własnej wygody i korzyści. Często robię głupoty, ale i one są mi do czegoś potrzebne. Czasem pozwalam sobie na poniesienie przez impuls czy instynkt. Jasne, potem zdarza się, że myślę "Ale byłam głupia", jednak zaraz pojawia się myśl "Hej, przynajmniej wiesz, że tego nie powtórzysz!".
  Ostatnio dużo myślę, nie mam pojęcia czy mi to wyjdzie na dobre, ale czuję coś pozytywnego. Może to nadzieja na to, że zbliża się wiosna. Mam wrażenie, że ostatnio pogoda idealnie odwzorowuje moje samopoczucie. Może odwrotnie, ja dostosowuję się do niej, nie wiem. Wiem tyle, że teraz czuję się dokładnie tak, jakbym była przysypana warstwą śniegu. Niby wygląda na lekki i puszysty, ale nie tak łatwo spod niego wyjść. Za wszelką cenę jednak staram się wyjść spod tej pierzyny, długo już na mnie zalegającej. Świetna jest świadomość tego, że jak już się to uda, zaświeci słońce i ogrzeje mnie, dodając siły. Nie będzie tak ostre jak latem, tylko delikatne, ale na tyle mocne, na ile to potrzebne. Cieplutkie, jasne słońce. Piękna wiosna, zaraz po uroczej, ale po dłuższym czasie meczącej zimie. Nie mogę się już doczekać tych poranków, kiedy obudzi mnie przyjemne światło naszej Uśmiechniętej Buźki, zarażającej radością i chęcią do życia! Wtedy mimo świadomości, że muszę stawić czoła rzeczywistości, iść do szkoły, spotykać ludzi, z którymi nie umiem się dogadać, walczyć ze swoimi wadami, mimo tego wszystkiego, otworzę okno i zaczerpnę świeżego powietrza. Potem zrobię kawę i będę gotowa na kolejny dzień. 
  Fajnie tak móc coś napisać, nawet dla samego siebie. Tym bardziej, że ostatnio przychodzi mi to z łatwością. Teraz muszę posprzątać, zarówno w domu, jak i w swojej głowie. 





środa, 6 marca 2013

Aż zaszumiało mi w głowie. Mam już dosyć tych ludzi, tej rodziny. Jeśli nie zostawią mnie w spokoju, nie wiem co zrobię, nie będę za to odpowiadać. Dlaczego ma mnie obchodzić ktoś, kto nigdy się mną nie interesował? Nie wiem, nie rozumiem. Pozdrawiam ludzi, którzy żyją w swoim pięknym świecie, ludzi, nieznających prawdy.
Ostatnio wszystko wygląda inaczej, zupełnie inaczej. Nie umiem stwierdzić czy lepiej, chyba nie.. Bawi mnie moje podejście do niektórych spraw. W sytuacjach tragicznych zwracam uwagę na tak rozbrajające, w sumie nieistotne szczegóły, w porównaniu do całości, a potem się nimi przejmuję. Takie nietypowe natchnienia. Tak niesamowicie się cieszę z tego, że potrafię nabrać dystans do życia w potrzebnych chwilach. Teraz, kiedy wszystko mnie drażni, nie wytrzymuję sama ze sobą, jedynym rozwiązaniem jest odizolowanie się od ludzi, żeby nie robić im krzywdy. A co robię kiedy już zostanę sama? Robię wszystko, żeby niepotrzebnie nie myśleć i nadzwyczajnie się wzbraniam przed dostarczaniem melancholijnych bodźców. Co jest najlepsze? To: stary, dobry, letni chamski.

Patrzę na ciebie, wyglądasz jak hipster.